
Gorączka, zatkany nos, kubek gorącej herbaty z miodem… i nagle coś się nie zgadza. Ten sam miód, który na co dzień jest aromatyczny i słodki, teraz wydaje się nijaki albo wręcz mdły. Znasz to dziwne uczucie? To nie wina miodu, ale naszego mózgu. Gdy jesteśmy chorzy, zmysły zaczynają działać w inny sposób.
Choroba zabiera aromat – miód traci „charakter”
Podczas przeziębienia lub grypy najczęściej tracimy węch, a to właśnie on w dużym stopniu odpowiada za to, jak odbieramy smak. W ciągu dnia, gdy jesteśmy zdrowi, czujemy miód. Nasz nos rejestruje także jego aromat – np. lipowy, gryczany czy akacjowy. Gdy zatkany nos przestaje pracować, do mózgu trafia tylko czysta słodycz bez charakterystycznego „zapachu miodu”. Dlatego smak wydaje się płaski i mniej wyrazisty.
Kubki smakowe też „zwalniają” podczas infekcji
W czasie choroby organizm walczy ze stanem zapalnym, co może wpływać nawet na kubki smakowe. Niektóre badania sugerują, że infekcje mogą czasowo osłabiać odbiór bodźców smakowych, szczególnie słodkiego i słonego. Dlatego nawet dobrze znany miód może „smakować inaczej”, choć w rzeczywistości się nie zmienił.
Mózg składa smak z kilku zmysłów i łatwo go oszukać
Mózg łączy informacje ze smaku, węchu i dotyku (np. konsystencji miodu), aby stworzyć pełne wrażenie smakowe. Gdy jeden ze zmysłów zawodzi – szczególnie węch – mózg nie może prawidłowo „zbudować smaku”, więc tworzy uproszczoną wersję tego, co jemy. W efekcie miód może być odbierany jako mniej słodki, bardziej lepki, a czasem nawet „sztuczny”, mimo że to naturalny produkt.
Choroba może zmienić miód w lekarstwo… nawet w smaku
U niektórych osób podczas choroby miód może wydawać się nawet intensywniejszy lub lekko gorzkawy. Wynika to m.in. z tego, że organizm w stanie infekcji inaczej reaguje na bodźce – szczególnie te, które kojarzymy z leczeniem. Naturalne miody, jak np. gryczany, mają delikatnie ostre lub ziołowe nuty, które mózg może wyostrzać, gdy jesteśmy chorzy, uznając je za „silniejsze” bodźce wspierające regenerację.
A Ty? Gdy chorujesz, miód nadal smakuje jak słodkie wspomnienie dzieciństwa, czy raczej jak obowiązkowy dodatek do herbaty bez większej przyjemności?
